Content Marketing — teksty, tłumaczenia, grafiki, Social Media, reklama ADS, pozycjonowanie

Jak wygląda praca korektora? Jak przygotować się do tego zawodu? Wywiad z Ewą Popielarz

Przemierzając pełne literackich wyzwań ścieżki redaktorskiej, zawód korektora staje się kluczowym elementem procesu tworzenia i edycji tekstów. To oni dbają o precyzyjność językową, zgodność z normami stylistycznymi oraz jakość finalnego produktu. Ale jak wygląda praca korektora od kulis? Jakie umiejętności są niezbędne, by odnieść sukces w tym zawodzie? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziesz w fascynującym wywiadzie z doświadczoną korektorką – Ewą Popielarz.

Zacznijmy od przedstawienia Ewy Popielarz. Od 2006 roku jako redaktorka i korektorka zmienia teksty na lepsze. Współpracuje z wydawcami beletrystyki, poradników, gier planszowych, z self-publisherami i przedsiębiorcami. Prowadzi webinary, nagrywa podcast, pisze blog, a w Akademii korekty tekstu uczy od podstaw, jak zostać korektorem/korektorką. Prywatnie żona i mama czwórki dzieci, od lat próbująca znaleźć sposób na wydłużenie doby.

 

Conture: Jak zaczęła się Pani przygoda z redakcją i korektą tekstów oraz co skłoniło Panią do podjęcia nauki i nauczania tej dziedziny?

Ewa Popielarz: Moja przygoda z korektą zaczęła się jeszcze w szkole, chociaż wtedy nawet o tym nie wiedziałam. Wybierałam zawsze kierunki matematyczno-fizyczne i byłam przekonana, że moja przyszłość będzie związana z przedmiotami ścisłymi. Ale nie przeszkodziło mi to w założeniu gazetki szkolnej. To była jedyna w historii naszej szkoły gazetka prowadzona przez klasę matematyczną.

Gdy przyszło do wyboru studiów, znalazłam specjalność „edytorstwo i komunikacja medialna” na filologii polskiej i – choć wszyscy moi znajomi i cała rodzina byli tym zdziwieni bardziej nawet niż ja sama – od pierwszych chwil wiedziałam, że to będzie strzał w dziesiątkę.

Już po pierwszym roku studiów postarałam się o praktyki w wydawnictwie. Później nawiązałam współpracę z portalami publikującymi recenzje, z kolejnymi wydawnictwami – i nie wiedzieć kiedy minęło kilkanaście lat, a ja wciąż redaguję.

Jestem osobą, która szybko się nudzi, więc korekta/redakcja to idealna dla mnie profesja. Każdy tekst, każdy autor to nowa przygoda. Każdy gatunek wymaga innego podejścia. Ba, nawet zmiana miejsca publikacji czy grupy odbiorców wpływa na to, jak redagujemy dany tekst. Wciąż jest coś do nauki – nie sposób się tym znużyć.

Tak wyglądała i wciąż wygląda moja przygoda z redakcją. O szkoleniach online nigdy nie myślałam, ale one same mnie wybrały. Zawsze lubiłam uczyć. Kiedy w roku 2016 założyłam firmę i kanały w social mediach, zaczęłam opowiadać o zasadach językowych i o tym, jak wygląda korekta tekstu. Początkowo celem było po prostu pokazanie mojej pracy i zdobycie zleceń. Ale okazało się, że ludzi to ciekawi – chcą o tym czytać, a interesuje ich nie tylko poprawność językowa, ale też sam zawód. A że lubię się angażować w nowe projekty – poszłam za tą pozytywną informacją zwrotną.

C: Jak wygląda typowy dzień pracy korektorki?

EP: Chciałabym powiedzieć, że budzę się w ciepłych krajach, wychodzę na plażę, otwieram laptop i siedząc pod parasolem, redaguję powieść. I tak rzeczywiście mógłby wyglądać poranek korektorki/redaktorki. To zawód, który można wykonywać z każdego miejsca na świecie, byle mieć dostęp do internetu.

W praktyce większą część roboczego dnia spędzam przy komputerze – czasem siedzę przy biurku, czasem chodzę przy biurku (polecam podnoszony blat i bieżnię!), innym razem pracuję na fotelu albo na tarasie czy z kawiarni. Spora część dnia to po prostu czytanie. Albo w Wordzie lub innym edytorze, kiedy redaguję surowy jeszcze tekst. Albo w programie Adobe Reader, kiedy wykonuję ostatnią korektę już złożonego tekstu.

Ale praca korektorki/redaktorki to także kontakt z ludźmi. Rozmawiam z wydawcami, z self-publisherami – tłumaczę, jak wygląda proces redakcyjny; wyjaśniam, dlaczego wprowadziłam takie, a nie inne poprawki; podpowiadam, jak dalej zaopiekować się tekstem.

Żeby mieć z kim rozmawiać, muszę też zdobyć zlecenia. Praca na swoim – a tak zwykle wygląda rzeczywistość w tym zawodzie – wymaga zadbania o reklamę. W pierwszych latach działalności wysyłałam maile z ofertami. Kiedy założyłam stronę WWW z blogiem i kanały w mediach społecznościowych, maili było stopniowo coraz mniej, bo to autorzy, przedsiębiorcy i wydawcy zaczęli się do mnie zgłaszać. Trzeba jednak pamiętać, że samo nic się nie wydarzy – zawsze trzeba przewidzieć czas na działania sprzedażowe. Możliwości jest mnóstwo i można wybrać te, z którymi jest nam najbardziej po drodze, ale bez reklamy zlecenia nie spadną z nieba.

Ostatnia, nie mniej ważna część dnia korektorki to nauka. Warto być na bieżąco z nowinkami językowymi, czytać lektury branżowe, śledzić dyskusje w grupach dla korektorów albo po prostu miłośników języka. Dobrze jest dokształcać się także w kwestiach biznesowych. Romantyczne czytanie książki w głębokim fotelu, z kawą w ręce to tylko jedna strona tego zawodu. Druga, czyli sprzedaż, też musi być rozwijana, żeby całe przedsięwzięcie miało szansę powodzenia.

C: Jakie strategie i narzędzia może Pani polecić copywriterom, aby mogli wesprzeć się w swojej pracy? Oczywiście pozostajemy w kontekście poprawności i merytoryki tekstu.

EP: Usłyszałam kiedyś słowa, które stały się dla mnie na długi czas hasłem przewodnim: „Pisz bez obaw, redaguj bez litości”. Dotyczą one głównie autorów, twórców, a więc także copywriterów. (Bo korektorom i redaktorom polecam redagowanie z miłością – w końcu mają pod opieką cudze teksty).

Co przez to rozumiem? Kiedy piszemy, nie przejmujmy się nadmiernie poprawnością, literówkami, składnią itp. Na tym etapie najważniejszy jest przekaz myśli. Kiedy tekst już powstanie, warto odłożyć go na dłuższą chwilę. Idealnie by było, gdyby poleżał kilka dni, ale wiem, że to nie zawsze jest wykonalne. Chodzi o to, żebyśmy choć po części zapomnieli, jak go napisaliśmy – wtedy korekta stanie się łatwiejsza. Dopóki pamiętamy konstrukcje, które narodziły się w naszej głowie, będziemy automatycznie dopowiadać sobie końcówki czytanych zdań, a to nie sprzyja korekcie.

Wielu twórców korzysta z programów do korekty, typu Jasnopis czy KorektorOnline. Można przemielić przez nie swój tekst, ale z dużą dozą nieufności. To tylko automaty. Tak naprawdę w podstawowej korekcie pomoże nam już Word. W najnowszej wersji podkreśla nie tylko błędy ortograficzne i część literówek, ale też błędy interpunkcyjne czy źle odmienione wyrazy. To oczywiście tylko wierzchołek góry lodowej, ale warto i z tego skorzystać.

Tym, co polecam najbardziej, jest kontakt z drugim człowiekiem. Dobieranie się w pary copywriter–redaktor powinno stawać się standardem w zawodach polegających na pracy z tekstem. Na początku swojej działalności najwięcej się nauczyłam, kiedy w pewnym czasopiśmie wprowadzałam z grafikami korektę naniesioną przez inną korektorkę. Dzięki temu poznałam wiele zasad językowych, o których wcześniej nie miałam pojęcia. W przypadku własnych tekstów spojrzenie z zewnątrz jest tym ważniejsze, że my sami nie widzimy swoich manier. Ja również – mimo kilkunastu lat w zawodzie – oddaję swoje teksty do korekty. Dzięki temu dowiedziałam się, że robię charakterystyczne literówki (np. często mylę „u” z „y” i odwrotnie) i że mam problem z inwersją, której zdecydowanie nadużywam.

Bazą poprawnościową są reguły zawarte w książce „Polszczyzna na co dzień”. Świetną lekturą jest też „497 błędów” Łukasza Mackiewicza. Polecam także strony sjp.pwn.pl i dobryslownik.pl oraz poradnie językowe przy nich działające. Warto też śledzić grupy dla korektorów i twórców – już z samych rozmów i pytań, które tam padają, można się wiele dowiedzieć o poprawności językowej. Zapraszam na przykład do mojej grupy „Po drugiej stronie książki” na Facebooku.

C: W trakcie nauczania przyszłych i obecnych korektorów – jakie błędy redakcyjne czy korektorskie pojawiają się najczęściej? Jakich rad udziela Pani swoim uczniom w celu uniknięcia tych pułapek?

EP: Najwięcej problemów sprawia przecinek. W Akademii korekty tekstu, czyli moim kursie przygotowującym od podstaw do pracy korektora, nazywamy go Jego Wysokością Przecinkiem. I faktycznie – wiele osób czuje przed nim respekt.

Problemem są schematyczne reguły, które przekazuje nam szkoła, np. przed „i” nie stawiamy przecinka. Nieprawda, stawiamy, ale w konkretnych okolicznościach. Drugi kłopot to interpunkcja intonacyjna – często wpisujemy przecinki w miejscach, w których bierzemy oddech. W rezultacie oddzielamy nimi podmiot od orzeczenia, gdy ten pierwszy jest rozbudowany (to błąd!), albo zamykamy przecinkiem długie okoliczniki stojące na początku zdania (to też błąd!).

Tymczasem polska interpunkcja jest składniowa. Najczęściej oddzielamy przecinkami poszczególne części zdania, np. zdanie podrzędne od nadrzędnego. Warto więc powtórzyć sobie informacje o rodzajach wypowiedzeń i częściach zdania, a potem podszkolić się z interpunkcji, chociażby dzięki lekturze wspomnianej wyżej książki Łukasza Mackiewicza albo poradnika Jerzego Podrackiego i Aliny Gałązki „Gdzie postawić przecinek?”.

 

C: Jakie kroki i umiejętności są niezbędne, aby przygotować się do kariery w redakcji i korekcie tekstów? Czy to praca dla każdego?

EP: Zdecydowanie nie jest to praca dla każdego. Dobry korektor czy dobra korektorka (pod tym pojęciem mieszczę też redaktorów i redaktorki) powinni spełnić kilka warunków. Muszą być oczytani (i to w rozmaitych gatunkach), muszą lubić się uczyć, muszą też być drobiazgowi (albo mówiąc dosadniej: upierdliwi). Przydaje się dobra pamięć i umiejętność wyłapywania schematów. Wcale nie trzeba szybko czytać, bo korektor czyta literka po literce, a nie globalnie. Nie trzeba też być po polonistyce – o tym więcej napiszę w odpowiedzi na kolejne pytanie.

Nie bez znaczenia jest też proaktywność i inicjatywa. Bywa, że korektor/redaktor dostaje pracę na etacie w wydawnictwie, ale takich okazji jest niewiele. Tymczasem pracy dla redaktorów jest naprawdę całe mnóstwo, szczególnie dzisiaj, kiedy każdy może samodzielnie wydać książkę, kiedy powstaje mnóstwo e-booków czy kursów online i kiedy transkrypcje podcastów czy napisy w nagraniach wideo stają się już standardem. Szkoda by było pozbawić się tych możliwości zarobku, dlatego warto pracować też nad swoją przedsiębiorczością, by wyciągnąć z tego zawodu nie tylko satysfakcję, ale też godne wynagrodzenie.

A jak się przygotować? Stworzyłam kiedyś system 5 kroków:

  1. Źródła drukowane – „Polszczyzna na co dzień” pod redakcją Mirosława Bańki, „497 błędów” Łukasza Mackiewicza i „Edycja tekstów” Adama Wolańskiego to złota trójka.
  2. Źródła online – sjp.pwn.pl, dobryslownik.pl (i poradnie przy nich działające) oraz wsjp.pl (głównie do sprawdzania pełnych odmian wyrazów i połączeń składniowych).
  3. Wsparcie w grupach na Facebooku – polecam moją grupę „Po drugiej stronie książki”.
  4. Praktyka – jak najszybciej trzeba przejść do redagowania tekstów, nawet pro bono. Bo teoria to jedno, ale kluczowa jest umiejętność zastosowania jej w praktyce.
  5. Szkolenia – nie ma ich wiele na rynku, ale zdeterminowane osoby znajdą coś dla siebie. Polecam oczywiście moją Akademię korekty tekstu i mniejsze szkolenia dostępne na stronie https://kurskorektytekstu.pl.

Więcej o tych krokach opowiadam w odcinku 18 mojego podcastu „Po drugiej stronie książki”.

C: Na dzisiejszym konkurencyjnym rynku pracy jakie dodatkowe umiejętności, poza redakcją i korektą, mogą pomóc przyszłym korektorom w wyróżnieniu się i osiągnięciu sukcesu?

EP: Kiedyś mówiło się, że najlepszy dziennikarz to ten, który nie jest po dziennikarstwie, ale ma inne umiejętności i wykształcenie. Podobnie jest w korekcie. Zlecenie na korektę podręcznika z zadaniami z matematyki dla maturzystów dostałam nie tylko dlatego, że miałam wiele lat doświadczenie w redakcji, ale dlatego, że na maturze zdawałam matematykę rozszerzoną. Moi kursanci to muzykolodzy, trycholodzy, kucharze, księgowi, matematycy – cały kalejdoskop profesji. I każdemu z nich ta dodatkowa wiedza bardzo się przydaje. Liczą się też zainteresowania i hobby – w końcu korektorzy poprawiają nie tylko teksty językoznawcze (a może te najrzadziej), ale teksty z wszelkich możliwych dziedzin.

Zawsze polecam też łączenie korekty z innymi profesjami. Już sama znajomość reguł poprawności językowej otwiera wiele dróg. A taka dywersyfikacja nie tylko pozwala zwiększyć zarobki, ale też chroni przed wypaleniem zawodowym. Od korekty niedaleka droga do copywritingu, transkrypcji, wirtualnej asysty czy prowadzenia mediów społecznościowych. Warto zainteresować się grafiką i składem DTP albo tłumaczeniami. Korektor, który zajmie się koordynacją całego procesu wydawniczego, łącznie z zaplanowaniem kampanii promocyjnej – byłby również na wagę złota.

Możliwości rozwoju są niemal nieograniczone. Najważniejsze, by się nie poddawać i przejąć inicjatywę. Redakcja/korekta to trudny, ale piękny zawód. Pozwala na pracę z domu, ale nie ogranicza kontaktu z ludźmi. Umożliwia skakanie po tematach i ciągłe dokształcanie się. A społeczność korektorów online jest naprawdę bardzo wspierająca. Warto dołączyć do tego grona.

C: Dziękujemy za rozmowę.

Z rozmowy z Ewą Popielarz wyłania się inspirujący obraz pracy korektora – zawodu trudnego, ale pięknego, pełnego możliwości rozwoju i satysfakcji. Bez względu na wyzwania, kluczem do sukcesu w tej dziedzinie jest nieustanne dążenie do doskonałości i inicjatywa. Praca ta nie tylko pozwala na elastyczny tryb pracy z domu, ale także umożliwia kontakt z różnymi ludźmi oraz ciągłą naukę i poszerzanie wiedzy.